niedziela, 24 listopada 2013

3. Rodzina

Cały dzień poprzedzający przemianę Nicolas spędził przy łóżku Pottera. Chłopak na ogół był nieprzytomny, jednak,  gdy zdarzały się chwile przytomności był zbyt słaby by się podnieść. Pod wieczór dostał wysokiej temperatury, więc Smith by ją zbić robił mu zimne okłady.
Z coraz większym zaniepokojeniem zerkał na zegarek. Do północy zostało dosłownie dziesięć minut a on domyślał się, jak bardzo bolesną przemianę może przejść Harry. Jej długość i ból odczuwany był zależny od mocy danego wampira. Wybraniec był potężnym czarodziejem, więc to może być najboleśniejsza metamorfoza w ich historii.
Gdy zegar wybił północ ciało Pottera spięło się całe, a z ust wyrwał się przerażający krzyk bólu. Nick dziękował sobie w duchu za wyciszenie pokoju i przywiązał przyszłego księcia do łóżka. Było mu ciężko to zrobić ale wiedział, że zielonooki mógłby zrobić sobie krzywdę. Teraz pozostało mu tylko czekać. Całą dobę obserwował zmiany zachodzące w chłopaku, wydłużenie się ciała, mierzył teraz spokojnie, jakieś sto dziewięćdziesiąt centymetrów, barki się rozszerzyły, skóra zbladła, włosy wcześniej ciemne teraz były czarne jak węgiel i sięgały łopatek. Pojawiły się również kły, w tej chwili boleśnie raniące wargi młodego księcia. Niebieskooki podejrzewał, że pod zaciskającymi się powiekami znajdują się pionowe źrenice., o czym upewnić się miał niewiele później. Czas boleśnie mu się dłużył, Potter cierpiał gdy jego ciało przystosowywało się do zmian, a Smith, wiedząc że nie może mu w żaden sposób pomóc, odwracał się i zaciskał pięści, zmuszając do braku reakcji. Wreszcie po niemal wieczności przemiana dobiegła końca. Gryfon przestał rzucać się na łóżku, leżał na wznak z zamkniętymi powiekami i brał głębokie, drżące oddechy.
- Wszystkiego najlepszego Harry – szepnął Nicolas, widząc że za pięć minut będzie już pierwszy sierpnia.
Złapał za różdżkę leżącą na nocnym stoliku i odwiązał Pottera. Jego ręce opadły luźno wzdłuż boków. Przywołał fiolkę z krwią i wlał do kielicha, leżącego również na stoliku nocnym i czekał. Równo o północy przyszły książę ocknął się.
- Pić… – powiedział słabo, zachrypniętym od krzyku głosem.
Nicolas pomógł mu podnieść się odrobinę i przystawił do ust napój, który chłopak wypił łapczywie, później opadł na poduszki i zasnął, teraz spokojnym snem. Niebieskooki opadł obok niego, by chwilę odpocząć przed dalszym czuwaniem, ani się nie obejrzał jak usnął.

***

Obudził się znacznie później. Nie otwierając oczu starał się przypomnieć gdzie jest. Gdy przyszło olśnienie, poczuł jak szczupłe palce bawią się jego włosami. Otworzył oczy i spojrzał wprost w zielone tęczówki Pottera.
- Jak samopoczucie? – zapytał go, siadając.
- Słabo mi. – wyszeptał chłopak, wzruszając ramionami – Dlaczego, ledwo co mówię?
- Niezłe koncerty dawałeś mi wczoraj cały dzień – wyjaśnił Smith, uśmiechając się.
Potter pokiwał głową i zarumienił się. Jego pęcherz porządnie dawał m się we znaki, a czuł że nie ma nawet siły podnieść ręki. Teraz jak starszy wampir się obudził, miał wrażenie, że dłużej nie wytrzyma.
- Ehmm… Nick? – odwrócił wzrok, patrząc wszędzie tylko nie na mężczyznę.
- Tak, Harry? – Smitha bawiło zakłopotanie młodszego.
- Pomógłbyś mi dostać się do łazienki? – zapytał zażenowany chłopak.
Niebieskooki zaśmiał się.
- Żaden problem. – wstał i odrzucając przykrycie, wziął Pottera na ręce.
- Dlaczego jestem w samych bokserkach? – zapytał nadal czerwony następca tronu.
- Ubranie podczas przemiany jest niewskazane – wyjaśnił starszy wampir, idąc do łazienki – Tarcie materiału przy zmieniającym się ciele powoduje dodatkowy ból. Gdyby czuwał nad tobą jakikolwiek magomedyk pewnie byłbyś nagi, jednak nie chciałem rozbierać cię całego.
- Dziękuję – powiedział Potter.
- Nie ma za co – odpowiedział Nicolas. – Chciałbyś się zobaczyć w lustrze?
- A po co? – zapytał zaskoczony Harry.
- Jak to po co? – zdziwił się Smith. – Twoje ciało zmieniło się podczas przemiany. Teraz już jesteś całkiem innym człowiekiem. Patrz! – postawił go na podłodze i odwrócił twarzą do lustra.
Harry aż oniemiał. To naprawdę był on? Powiódł zdziwionym wzrokiem po swoim odbiciu. Tak jak podejrzewał mężczyzna, z lustra patrzyły na niego intensywnie zielone oczy o pionowych źrenicach. Twarz była nadal ta sama, ciało wciąż było chuderlawe, jednak skóra była mlecznobiała, jak chociażby u Malfoyów, włosy czarne i dłuższe, a wzrost? Teraz mógłby się śmiało równać z Ronem.
Po chwili zauważył coś jeszcze.
- Widzę doskonale bez okularów! – sapnął zaskoczony.
- No, tak. Przemiana skorygowała Twoją wadę. – Smith wzruszył ramionami. – Myślę, że powinieneś skorzystać z łazienki i jeszcze trochę odpocząć. Jutro spotkasz się z rodziną, a jesteś bardzo osłabiony.
Młody wampir skinął głową i przy pomocy Nicka załatwił swoje potrzeby i został zaniesiony do łóżka.
- Prześpij się jeszcze trochę – doradził mu starszy wampir.
- A ty? – zapytał Harry i ziewnął.
- Co ja? – zdziwił się mężczyzna.
- Też odpoczniesz? W tym olbrzymim łożu, jest dużo miejsca.
- Ja muszę czuwać – odpowiedział Smith. – Śpij, książę, śpij… – szepnął do usypiającego Pottera.

***

Drugiego sierpnia młody wampir obudził się przed godziną dziesiątą. Przeciągnął się i usiadł na łóżku. Osłabienie z dnia wczorajszego zniknęło bez śladu. Rozejrzał się zaciekawiony po pokoju. Czarno – czerwona kolorystyka od razu przypadła mu do gustu. Mahoniowe łoże z czerwonym baldachimem i czarną satynową pościelą stało na przeciwko jednych, z trzech drzwi, obok łóżka, po obu stronach stały szafki nocne z tegoż samego drewna. Na fotelu stojącym w nogach posłania spał Nicolas, podpierając głowę na ręce. Harry zsunął się cicho z łóżka, starając się nie obudzić swojego stróża i postanowił sprawdzić co znajduje się za zamkniętymi drzwiami. Za pierwszymi była łazienka, z której błyskawicznie skorzystał. Załatwił swoje potrzeby i wskoczył pod prysznic, chcąc zmyć z siebie ostatnie dwa dni. Z ręcznikiem owiniętym dookoła bioder stwierdził, że nie ma pojęcia gdzie są jego rzeczy. Postanowił sprawdzić co jest za drzwiami następnymi. Otworzył aż usta z wrażenia. Była tam ogromna garderoba z ciuchami wszelakiej maści. Półki były wypełnione od podłogi do sufitu, wypchane aż po same brzegi. Trudno było nie skorzystać z takiego zaproszenia. Przyszły książę znalazł szybko jakieś czarne bokserki oraz ubiór stosowny na spotkanie z rodzicami. Pokój opuścił ubrany w czarne jeansy, t-shirt tegoż samego koloru i czerwoną koszulę w czarną kratkę, której trzy górne guziki pozostawił odpięte. Rzeczy te, mimo iż były idealnie na jego wzrost to wisiały na jego szczupłej sylwetce, miał nadzieje że przy odpowiednim odżywianiu to się niedługo zmieni, bo nie chciał do końca życia wyglądać jak zabiedzony dzieciak. Zaciekawiony otworzył ostatnie drzwi i zajrzał do środka. Za tymi drzwiami znajdował się mały salon, osoba go urządzająca była obdarzona nieziemskim gustem. Potter aż zagwizdał z wrażenia. Pomieszczenie było w kolorze bieli przeplatanej czerwienią, na środku stała czarna, duża skórzana kanapa i cztery pasujące fotele, ze szklanym stolikiem stojącym pomiędzy nimi. W kącie był pokaźnych rozmiarów barek, wypełniony po brzegi kolorowymi alkoholami, a obok stała wielka szafa, z najróżniejszego rodzaju szklankami, kieliszkami w których można serwować te wyborne trunki. Dalej były wielkie, dwuskrzydłowe mahoniowe drzwi, prowadzące zapewne na korytarz, a obok drzwi wisiał duży obraz przedstawiający Mroczne Miasto nocą. Był piękny. Podłoga wyłożona była ciemnymi panelami, a pod stolikiem i kanapami leżał szary, gruby dywan, w którym z chęcią każdy zanurzyłby gołe stopy.
- Już się obudziłeś? – Potter tak był zajęty komplementacją pomieszczenia, że nie zauważył jak Nicolas do niego wchodzi, więc aż podskoczył na dźwięk jego głosu za plecami.
- Nie strasz mnie tak – naskoczył na niego.
Smith zaśmiał się.
- Tak byłeś oczarowany pomieszczeniem, że nie słyszałeś jak cię wołam. Jednak, dobrze że nie śpisz – spoważniał. – Skrzat zaraz przyniesie ci śniadanie, a za pół godziny spotkasz się z rodziną.
Potter zbladł i przysiadł na jednym fotelu. Niby chciał tego, ale…
- A co jeśli nie spełnię ich oczekiwań? – zapytał cicho.
- Harry! – ofuknął go Nicolas, kucając przed nim. – Oni cię kochają! To są twoi rodzice, a nie egzaminatorzy, przez piętnaście lat szukali sposobu, jak się z tobą skontaktować, a teraz gdy wreszcie im się udało nic więcej nie będzie im potrzebne! Uwierz mi, codziennie oglądałem ich rozpacz i próby złamania barier, więc nic więcej nie będzie dla nich się liczyć. Dzięki zaklęciu widzieli twoje życie i aż serce się krajało widząc ich łzy na warunki, w jakich musiałeś dorastać. A teraz – uspokoił się trochę niebieskooki – zjedz śniadanie, a ja pójdę do siebie się odświeżyć, jak wrócę to cię do nich zaprowadzę. – powiedziawszy to wstał i wyszedł.
Zielonooki spojrzał zdziwiony na posiłek, który pojawił się przed nim na stole. Z nerwów i tak by nic nie przełknął więc zaczął grzebać widelcem w jajecznicy rozmyślając nad zbliżającym się spotkaniem. Był strasznie zdenerwowany. Przed żadnym meczem Quidittcha jeszcze się tak nie bał, jak przed spotkaniem z własną rodziną. Tęsknił za nimi co dzień przez te piętnaście lat i chyba ta tęsknota sprawiła, że tak bał się tego co miało nastąpić za niecałe trzydzieści minut. Wiele razy wyobrażał sobie jakby to było gdyby jednak przeżyli i to z nimi dorastał, a nie z Dursleyami. Im starszy był, tym bardziej wierzył, że nic takiego nigdy się nie stanie. A teraz, kiedy jedno z jego największych marzeń się spełniło, nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Najbardziej się obawiał się tego, że go nie zaakceptują. Wiedział, że jest to irracjonalne, ale jednak strach wkradł mu się do serca.
- Nic nie zjadłeś? – znowu podskoczył na dźwięk głosu starszego wampira.
- Musisz się tak zakradać? – oburzył się Potter.
Smith zaśmiał się.
- Nie moja wina, że byłeś tak zamyślony, iż nie słyszałeś jak pukam. A teraz – spojrzał na zegarek – jeżeli nic już nie zjesz, to czas się zbierać.
Harry odłożył sztućce i ruszył za Nickiem do drzwi. Zatrzymał go jednak nim ten otworzył drzwi.
- Co jest?- mężczyzna spojrzał na niego zdziwiony.
Potter nie zastanawiając się dłużej pokonał dzielący ich krok i wpił się w jego usta. Potrzebował czegoś na odwrócenie uwagi, a samo wspomnienie nocy z przed dwóch dni sprawiało, że chciał więcej. Smith chyba zrozumiał jego zamiary bo przyciągnął go bliżej i z pasją oddał pocałunek. Nie mogli się jednak zagalopować, więc po dłuższej chwili oderwali się od siebie.
- Czas iść – szepnął niebieskooki i pogładził przyszłego księcia po policzku.
Harry kiwnął głową i odsunął się od starszego wampira. Zamknął oczy i policzył w myślach do dziesięciu. Nie ma się czego bać, Harry! Nie obawiałeś się bazyliszka, a boisz się spotkania z rodzicami? Odetchnął głęboko i spojrzał na towarzysza.
- Jestem gotowy.
Gdy szli przez długie korytarze to żeby zająć czymś myśli rozglądał się ciekawie i podziwiał wystrój korytarza. Oglądając obrazy i wzory będące na ścianie, na chwilę zapomniał dokąd zmierza. Bogactwo czuć było z daleka, jednak wszystko urządzone było z taką klasą, że ciężko oderwać było spojrzenie od mijanych korytarzy. Cel zbliżał się nieubłaganie i wkrótce dotarli do punktu docelowego swojej wędrówki. Zatrzymali się przed ogromnymi dwuskrzydłowymi drzwiami na końcu korytarza.
- Tam czekają na ciebie rodzice – powiedział Nicolas. – Wchodź – zachęcił go.
- A ty? – Potter spojrzał na niego z nadzieją.
- Ja nie wejdę tam z tobą – odpowiedział na niedokończone pytanie. – Spotkamy się w jadalni na obiedzie. Bądź odważny Gryfonie. – to powiedziawszy ucałował Pottera w czubek głowy i oddalił się.
Młodzieniec westchnął, nie ma przed czym uciekać, prawda? Nacisnął klamkę, pchnął lekko drzwi i bezszelestnie wszedł do środka. Znalazł się w małym saloniku w kolorach brązu i beżu. Pomieszczenie było idealne do spędzania długich zimowych wieczorów w gronie rodziny. Puszyste i miękkie kanapy zachęcały do zanurzenia się w nich, a mała biblioteczka w rogu, wręcz zapraszała by zabrać z niej jakąś lekturę. Uroku dopełniał duży kominek, na wprost którego ustawiona była sofa. Na tej sofie, tyłem do drzwi siedziały dwie osoby. Mężczyzna i kobieta, których znał jedynie z fotografii. Na ich widok łzy stanęły mu w oczach, by po chwili spłynąć po policzkach. Po prostu stał, patrzył na nich siedzących przytulonych na sofie i płakał. Musieli go oczekiwać, ponieważ siedzieli wpatrzeni w kominek, pogrążeni w myślach. Pierwszy jego obecność wyczuł James. Podniósł głowę i spojrzał na nastolatka stojącego w drzwiach i bezgłośnie szlochającego. Poderwał się na nogi, w ślady za nim poszła Lily.
- Harry… – szepnął Rogacz i w kilku krokach pokonał dzielącą ich odległość.
Dwóch uderzająco do siebie podobnych mężczyzn stało złączonych w mocnym uścisku i rzewnie płakało.
- Nasz synku… – wyszeptała rudowłosa, której mąż ustąpił miejsca i również przytuliła młodzieńca – Tak bardzo za tobą tęskniliśmy – powiedziała między szlochem.
Młody Potter pogłaskał matkę uspokajająco po plecach. Nie powstrzymując łez moczących im ubrania, ojciec nie mogąc się powstrzymać przytulił ich obu i trwali przez jakiś czas w milczeniu.
- Nigdy nie podejrzewałem, że zobaczę was kiedy indziej, niż po śmierci – powiedział Harry przerywając ciszę i uśmiechnął się do nich przez łzy.
Potterowie odwzajemnili uśmiech i poprowadzili syna na kanapę. Lily wezwała skrzata domowego, który wróciwszy po chwili każdemu wręczył parujący kubek wypełniony gorącą czekoladą, czwarty stawiając na stole. Harry spojrzał na to zdziwiony lecz nic nie powiedział.
- Myślę, że mamy sobie wiele do opowiedzenia – zaczął Harry siedząc między nimi na kanapie.
Rodzice przytulali go jedną ręką, nie mogąc uwierzyć, że ich mały synek jest w końcu z nimi.
- Zanim zaczniesz – przerwała mu Lily – musimy ci coś powiedzieć. – spojrzała nagląco na męża.
- Masz siostrę – powiedział prosto z mostu James, nie znosił owijania w bawełnę.
- Co?! – zapytał zaskoczony nastolatek.
Na to nie był przygotowany. O tym również nikt nie wiedział?
- Jest rok młodsza od ciebie – wyjaśniła mu mama. – W czasie ataku na nasz dom była tutaj, na zamku.
- Czas żebyś ją poznał – dodał ojciec.
- Wejdź córeczko – zawołała pani Potter, wstając.
Harry i James poszli w jej ślady. Wybraniec z napięciem patrzył na małe drzwi ukryte za kominkiem, których wcześniej nie zauważył. Najpierw wynurzyła się głowa, a zaraz za nią reszta ciała nastoletniej dziewczyny. Jego siostra miała mniej więcej sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu, była drobna, a cerę miała mleczna. Obserwowały go z uwagą brązowe tęczówki, które niewątpliwie odziedziczyła po ojcu, a rude włosy zaplecione miała w ciasne warkocz. Nastolatka była odbiciem lustrzanym swojej matki.
- Poznaj Ann Lilyanne Potter – powiedział Rogacz.
Oszołomiony Gryfon przyglądał się zaciekawionej siostrze.
- Harry James Potter – powiedział podając rękę dziewczynie.
- Ann – dziewczyna zamiast uścisnąć mu dłoń, przytuliła go mocno. – Cieszę się, że w końcu mogę cię poznać. Wiem, że dziś dopiero dowiedziałeś się o moim istnieniu, ale ja znam cię całe moje życie.
Wybraniec starał się powstrzymać ponownie napływające łzy.
- Zawsze marzyłem o tym, żeby mieć rodzeństwo.
- Twoje marzenie się spełniło. – dziewczyna mrugnęła do niego. – Teraz musisz wymyślić nowe.
To jedno zdanie rozładowało atmosferę i po chwili cała czwórka Potterów śmiała się w najlepsze. Uspokoiwszy się po chwili, zajęli kanapę i wzięli kubki z czekoladą, które James podgrzał ponownie zaklęciem.
- Mógłbyś nam teraz opowiedzieć o swoim życiu, kochanie? – zapytała go Lily. – Co nieco wiemy, bo obserwowaliśmy cię codziennie, ale chcielibyśmy wiedzieć jak ty to znosiłeś. – złapała go za dłoń, którą chłopak trzymał na kolanie.
Zielonooki zamyślił się, to była jego szansa, aby mieć w końcu pełną rodzinę, więc nie zamierzał jej marnować. Przełknął łyk czekolady i zaczął opowiadać. Opowiedział o tym jak przez pierwsze dziesięć lat swojego życia był głodzony i mieszkał w komórce pod schodami, o tym, że nigdy nie posiadał nic własnego, nie dostawał żadnych ubrań i prezentów, a nosił za duże rzeczy po kuzynie, łącznie z bielizną, którą musiał obwiązywać sznurkiem, żeby nie zjechała z jego wąskich bioder. Mówił o tym, jak to był workiem treningowym Dudley’a, jak musiał uciekać przed nim i jego kolegami, żeby nie zarobić kolejnych złamać i siniaków, które nigdy nie były przez nikogo leczone bo był przecież dziwolągiem i sam sobie na nie na pewno zapracował. Opowiedział o swoich najlepszych urodzinach, czyli dzień, w którym odwiedził go Hagrid i powiedział mu, że jest czarodziejem, o swoim pierwszym prawdziwym prezencie. Mówił o tym jak poznał Rona i Hermionę i o wszystkich ich przygodach, o tym jak uratowali kamień filozoficzny, jak zabił bazyliszka i uwolnili Syriusza. Opowiedział też o swoim udziale w turnieju trójmagicznym i o odrodzeniu się Voldemorta. Wyjawił im to, jak w piątek klasie wszyscy patrzyli na niego jak na szaleńca, ponieważ prorok takim go robił. Na koniec powiedział ze smutkiem o akcji w Ministerstwie, wpadnięciu Łapy za zasłonę, straceniu całego dotychczasowego zaufania do Dumbledore’a i zdradzie najbliższych przyjaciół. Rodzice i siostra słuchali go uważnie nie przerywając, decydując się zadać pytania na sam koniec. Gdy nastolatek zakończył opowieść odezwała się Lily.
- Więc ten stary Trzmiel umieścił cię u Petunii Evans? I wmówił ci, że to moja siostra? – gdy chłopak kiwnął głową zdenerwowała się. – Petunia była na tym samym roku co my w Hogwarcie, tylko w Slitherinie. Jest półkrwi czarownicą, więc nikogo nie zdziwiło, że tam trafiła. Ona jako jedna z niewielu nie popierała idei Voldemorta. Od zawsze ze sobą rywalizowałyśmy o najlepsze stopnie, uwagę nauczycieli, jak i najładniejszych chłopców. Niestety, ku rozpaczy Panny Evans zazwyczaj to ja byłam zdolniejsza. Nie bardzo jej się to podobało. Na początku szóstego roku wpadła na mnie i Jamesa w pociągu, co było dziwne pierwszy raz normalnie rozmawialiśmy, jednak nie na to zwróciła uwagę. Rogacz po tych wakacjach wyprzystojniał i zmienił sposób ubierania – przeszedł przemianę. Petunia zakochała się w nim i gdy rok później dowiedziała się, że mi się oświadczył postanowiła mi go w jakiś sposób odbić. Gdy to nie wyszło chciała się na mnie zemścić. Myślę, że to Dumbledore podsunął jej pomysł wychowania ciebie i traktując cię tak jak cię traktowała mściła się na mnie.
Harry kiwnął ze zrozumieniem głową, to jest kolejna rzecz, za którą ten stary idiota mu zapłaci. Mógł mieć normalne dzieciństwo, rodziców i przyjaciół, a przez niego nie miał nic. Przyczynił się nawet do zabójstwa swojego ojca chrzestnego. Usilnie starał się nie patrzeć na Rogacza opowiadając o tym, jednak już dłużej nie mógł się powstrzymywać.
- Przepraszam tato. – powiedział tylko.
- Za co Harry? – zdziwił się pan Potter, patrząc na niego uważnie
- Za to, że przeze mnie Syriusz wpadł za zasłonę – Gryfon zapatrzył się na swoje ręce. Ten temat nadal był dla niego bardzo bolesny.
- Nie przejmuj się tym – powiedział Rogacz.
W Wybrańcu zawrzała krew. Jak on może mówić o tym z takim spokojem?
- Co?! – oburzył się Potter junior –Jak możesz tak mówić?!
- Harry! – przerwał jego monolog James. – Uspokój się, nie chcę żebyś pomyślał, że się tym nie przejmuje. Przejmuję się i to bardzo, tylko po prostu planuję już, jak go stamtąd wyciągnąć.
Młody wampir wypuścił ze świstem powietrze.
- A da się? – zapytał zaskoczony.
- Oczywiście! – wtrąciła z uśmiechem Ann, ciesząc się z możliwości powiedzenia czegoś bratu. – Łuk w sali śmierci był przejściem do więzienia ras magicznych, to nie tak, że on uśmierca od razu tych co za niego wpadną.
- Ras magicznych? – zdziwił się Harry – Nick mówił, że na ziemi już nie występują rasy magiczne. Przenieśli się do tego wymiaru, bo ludzie ich wytępili, ponieważ się ich bali.
- Tak. – odpowiedziała Lily. – Ale nie zawsze tak było, zanim zostaliśmy wygnani i stworzyliśmy własny wymiar, żyliśmy w zgodzie. Gdy czarodzieje popełnili jakieś przestępstwo zostali zsyłani do Azkabanu, a gdy zrobili to nieludzcy, zostali wepchnięci za zasłonę, gdzie odpowiednio do przewinienia zostali karani.
- A, że Syriusz nie jest przestępcą – kontynuował James – To jako władca wampirów mogę go stamtąd wyciągnąć.
- To Łapa też jest wampirem? – zainteresował Harry.
- Nie – zaśmiał się Rogacz. – Syriusz jest w połowie Mrocznym Elfem, poprzez matkę.
Harry ucieszył się, czy ten dzień może stać się jeszcze piękniejszy? Odzyskał rodziców, ma upragnione rodzeństwo, ma skorygowany wzrok, dostał możliwość rozwinięcia swojego ciała i magii, a na dokładkę jeszcze odzyska chrzestnego?
- To szykujemy akcję: Ratujemy Syriusza Blacka? – zapytał z szerokim uśmiechem.
- Właśnie tak. – potwierdził pan Potter i przytulił syna.


Rozdział poprawiony 09.01.2018.
 


7 komentarzy:

  1. Komentarz przeniesiony z blog.onet.pl
    Od: Sybilla02
    Data: 9 września 2011

    Syriusz jako pół Mroczny Elf?? podoba mi sie ta mysl…rozdzial genialny…i nie moge doczekac sie akcji ratowanika łapy…pozdrawiam i zycze weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Komentarz przeniesiony z blog.onet.pl
    Od: Lady Moon
    Data: 10 września 2011

    Hmm… wszystko pięknie ładnie ale żeby nie słodzić ci za dużo powiem tak: było dobrze ale czegoś brakowało. Akcja sama w sobie ciekawa, Syriusz jako pół elf, rodzice Pottera żyjący, to mnie przeraziło ale rozwija się ciekawie. Zobaczymy co jeszcze stworzysz! Weny ci życzę:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Komentarz przeniesiony z blog.onet.pl
    Od: Lenalee13
    Data: 21 września 2011

    Zaprosiłaś to wpadłam i cholernie ciekawie sie zaczyna. Możesz być pewna, że jeszcze nie raz tu zaglądnę. Wybacz mi tylko moje wrażliwe oczy, szablon troszkę mnie razi a białe litery na czarnym tle to koszmar, ale nie zwracaj na mnie uwagi, marudzę bo chora jestem i obsmarkuję monitor. Czekam na kolejny rozdzialik.

    OdpowiedzUsuń
  4. Komentarz przeniesiony z blog.onet.pl
    Od: Angusa
    Data: 16 lutego 2012

    Wow jednym słowem bombastycznie. Pomysł z Syriuszem jako pół elfem uważam trochę za groteskowy ale zobaczymy jak się to rozwinie. Akcja rzeczywiście rozwija się bardzo szybko ale to jakoś niezbyt mi przeszkadza. Amgusa (http://dracohermiona.blogspot.com/).

    OdpowiedzUsuń
  5. Komentarz przeniesiony z blog.onet.pl
    Od: Daga^.^
    Data: 27 grudnia 2014

    Rozdział świetny, jak dla mnie bomba pomysł z Syriuszem jako pół Mrocznym Elfem… A spotkanie z rodzinką też super Ci wyszło… Ja też się nie mogę doczekać akcji z ratowaniem Blacka, dlatedo lecę czytać dalej.
    WENY!!!

    P.S. Ciekawa jestem: jak na te wszystkie rewelacje zareagują Trzmiel i „przyjaciele” Harry’ego..
    Jeszcze raz weny życzę i już pędzę czytać dalej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Komentarz przeniesiony z blog.onet.pl
    Od: Basia
    Data: 9 lipca 2015

    Witam,
    Harry przeszedł przemianę, wyprzystojniał teraz, Petunia znęcając się nad Harrym mściła się za to, że James nie chciał jej tylko Lilli, o ma siostrę…. cudne…
    Dużo weny życzę Tobie…
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    ojć bolesna ta przemiana, ale Smith był przy nim, jaki zawstydzony... spełniło się jego marzenie o rodzinie i siostrze, jeszcze jest szansa, że sprowadzą Syriusz za zasłony...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń