Dwa następne dni minęły bez rewelacji zbędnych
rewelacji. Potter poświęcał cały swój wolny czas na zbliżenie się do swoich
bliskich, starając się jak najlepiej ich poznać. Oglądał rodzinne albumy i
zapoznawał się z drzewem genealogicznym rodu, a wieczorami uczony był prze
matkę i siostrę podstaw królewskiej etykiety. Jako przyszły król musiał ją znać,
Lily wiedziała, że temat ten zostanie zgłębiony na szkoleniu, jednak nie miała
okazji czegokolwiek nauczyć swojego syna, więc z chęcią się za to zabrała.
Harry nie narzekał, jego mama była bardzo dobrą nauczycielką. Cierpliwie wszystko
wykładała, upewniając się że syn na pewno wszystko zrozumie. Lekcje te były dla
obojga dużą przyjemnością, więc tym bardziej Rudowłosa żałowała, że niedługo
się skończą. Czwartego dnia pobytu w Mrocznym Mieście, gdy Harry zszedł na
śniadanie zastał tam wszystkich gości z przed dwóch dni, wraz ze swoją babcią.
Ojca ani dziadka nigdzie nie zauważył. Przy wczorajszej kolacji tata nie
wspominał o dodatkowych gościach, jak i nieobecności na śniadaniu.
- Dzień dobry – przywitał się z wszystkimi, po czym zwrócił
się do matki – Gdzie tata i dziadek?
- Wszystkiego dowiesz się po śniadaniu – odpowiedziała
rudowłosa z uśmiechem i wróciła do przerwanej rozmowy z siedzącą obok niej
Narcyzą.
Harry wzruszył ramionami i zabrał się za jedzenie.
Skoro nie dowie się teraz to musi spokojnie czekać.
Po posiłku dorośli prowadzili młodzież przez połowę
zamku, aż do ogromnych dębowych drzwi, przy których wartę pełniło dwóch
uzbrojonych wampirów. Ukłonili się przed Lily i Doreą, łapiąc za klamkę jednak
nie otwierając jeszcze wrót. Żona króla odwróciła się twarzą do zebranych.
- Dorośli wraz ze mną wejdą teraz do komnaty, wy natomiast
poczekacie tutaj, aż ktoś po was przybędzie. – skinęła na pozostałych i weszli
do pomieszczenia.
Na korytarzu zapadła cisza, jednak nie na długo.
- Jak myślicie, co nas tam czeka? – zagadnął cicho
Dean.
- Nie wiem, ale myślę że może mieć to związek z tym
całym szkoleniem.– odpowiedział szczerze Harry. – A ty nie masz czasem
piętnastu lat? – zwrócił się ze zdziwieniem do siostry.
- Mam – powiedziała – Dziewczyny przechodzą przemianę
rokwcześniej niż chłopcy.
Potter pokiwał głową ze zrozumieniem, jednak nic nie
odpowiedział. Naraz ciszę przerwały głosy dobiegające z drugiej stronie
korytarza, więc wszyscy, jak jeden mąż spojrzeli w tamtym kierunku. W ich
stronę kroczyło około dziesięciu młodych ludzi, różnych ras, rozmawiając ze
sobą wesoło. Gdy tylko dołączyli do
grupy stojącej przed drzwiami, podszedł do nich Nicolas Smith.
- Ustawcie się dwójkami. – zwrócił się do nich – Wiem,
że jest was nieparzyście, tak więc książę pójdzie jako ostatni.
Przybyła młodzież ze zdziwieniem zareagowała na słowa wampira,
każdemu z nich od małego opowiadano, że książę przez klątwę jednego z ludzi
uwięziony jest na ziemi z myślą, że jego rodzice nie żyją. Nikt jednak nic nie powiedział,
ponieważ gdy tylko się ustawili wrota się
otwarły i zostali zaproszeni przez Nicka do Sali. Wkroczyli tam pod czujnym
spojrzeniem zebranych w nim osób.
Pomieszczenie było ogromne i owalne, ściany były w
kolorze brązowym, bogato zdobione złotymi wzorami, podłoga wyłożona była
gładkim marmurem, a od drzwi, aż pod same podwyższenie, na którego końcu stały cztery trony, ciągnął
się szeroki, czerwony dywan. Dwa złote
trony stały idealnie na środku, były ogromne, a siedzieli na nich James z Lily.
Po ich lewej stronie, z tyłu w cieniu stały dwa mniejsze trony wykonane ze
srebra i złota, na których zasiadali byli władcy, Charles i Dorea Potter. W
samej Sali było około dwudziestu ludzi, po dziesięciu po każdej stronie, w
różnych odcieniach szat, nikt nic nie mówił, a w środku panowała idealna cisza.
Młodzi, poinstruowani przez Smitha,
stanęli w szeregu przed tronami i ukłonili się władcom.
- Witajcie! – powiedział James wstając. – Jak nakazuje
nasza tradycja, co trzy miesiące odbywane są szkolenia pod pętlą czasu.
Uczestniczą w niej ci, którzy do tego czasu skończyli szesnaście bądź
piętnaście lat. Wasza magia potrzebuje teraz przewodnika, więc będziecie
szkoleni pod czujnym okiem waszych trenerów, by w przyszłości móc przynieść
chwałę swojej rasie. Zostaniecie podzieleni teraz na cztery drużyny w
zależności od charakteru waszej magii. Proszę wypijcie po eliksirze –
powiedział i skinął na Remusa, który przeszedł i podał każdemu po fiolce – W
momencie gdy napój trafi do przełyku zaczniecie mienić się jednym kolorem:
czarnym, zielonym, brązowym i czerwonym. Czerwoni będą kłaść nacisk na walkę
czy to bronią białą czy za pomocą czarów. Będą doskonalić walkę w każdym
zakresie, staną się mistrzami defensywy i ofensywy. Brązowi będą kłaść nacisk
na żywioły. Większość z was ma swój żywioł, niektórzy mogą mieć nawet więcej
niż jeden, a na szkoleniu nauczycie się nad nimi panować, jednak to Brązowi będą
rozwijać te dary, będą z nimi pracować i je doskonalić. – młodzi wpatrywali się
w niego z wagą – Zieloni będą kłaść nacisk szczególnie na uzdrowicielstwo,
ponieważ w czasach wojny dobry uzdrowiciel jest jak woda do pica. Będą
doskonalić magomedycynę w każdym zakresie. Zajmą się też nauką o ziołach,
ponieważ ziołolecznictwo jest głównym elementem magomedycyny. – uśmiechnął się
lekko. – Wszystkie te drużyny będą uczyć się też tego samego, czyli podstaw walki,
przedmiotów szkolnych, leglimencji, olumencji oraz będą mieli zajęcia fizyczne,
mające na celu usprawnić ich ciała. Jednak na tą jedną dziedzinę odpowiadającą
kolorowi szaty będziecie poświęcali więcej czasu. – złapał oddech i kontynuował.
– Osoby, które przywdzieją czarną szatę
będą miel najgorzej. Ich trening będzie najcięższy, ponieważ jest to trening
przygotowujący na stanowiska dowódcze. – rozejrzał się po zastygniętych
twarzach młodych uczniów – Oni będą doskonalić wszystko. Ci, którzy tam
trafiają najczęściej władają dwoma żywiołami, mają kilka form animagicznych i
mają trening wyciskający z nich siódme poty. – zamilkł na chwilę i rzekł –
Wypijcie swoje eliksiry.
Młodzi odkorkowali buteleczki i jednym haustem je opróżnili.
Sami nie wiedzieć dlaczego nie mogli zobaczyć koloru jakim spowite jest ich
ciało.
- Czarnych – zaczął James – pod dowództwem Nicolasa Smitha
będą stanowić: Książę Harry James Potter z rodu Merlina Wielkiego i Godryka
Gryffinodra poprzez ojca oraz Salazara Slitherina poprzez matkę – wampir,
Alexander Edward Davis – wampir, Steven Robert Clark – elf, Phillip Samuel
Strait – pół mroczny elf oraz Jake Ryan McCarthy – dhampir.
Wyczytani wystąpili z szeregu i przywdziali długie, czarne
peleryny podane im przez Syriusza. Harry zauważył niepokój i strach w oczach
matki więc uśmiechnął się do niej blado. Kolorowo na pewno nie będzie.
- Wasz trening – kontynuował Rogacz – będzie trwał najdłużej.
Będziecie pod pętlą czasu przez cztery lata, a szkolić się będziecie w zamku
należącym do dziadka Nicolasa, w lesie na północ od Mrocznego Miasta. W tym
czasie w naszej pętli miną dwa lata. Stańcie proszę za waszym opiekunem. – wskazał
na Smitha stojącego po jego lewej, gdy czarni zajęli wyznaczone miejsce kontynuował.
– Czerwonych pod dowództwem Carlosa White’a będą stanowić: Draco Lucjusz Malfoy
– elf, John Reid Borton – nekromanta, Sarah Laura Zeman – czarno mag oraz Amber
Lauren Peters – mroczny elf.
Gdy dostali szaty w odcieniu czerwieni stanęli za
swoim opiekunem, wskazanym przez Lucjusza Malfoya.
- Będziecie się w szkolić w lesie mrocznych elfów a
wasz trening będzie trwał dwa lata. – powiedział Charles dając synowi
zaczerpnąć powietrza. – Sypiać natomiast będziecie w leśnych domkach
udostępnionym przez władcę mrocznych.
- Brązowych – kontynuował James – pod dowództwem Charliego
Tyler’a będą stanowić: Payton Eve Meadowes – mag żywiołów, jako jedyna posiada
je wszystkie pięć, Timothy Todd Duffe – wilkołak, Catherine Jennifer Smith –
wampir oraz Michael Pogue Stewart – mroczny elf. – gdy odziani w brązowe szaty
zajęli miejsce za opiekunem kontynuował. – Wasz trening będzie trwał dwa lata w
królestwie podziemnych. Na koniec, w skład zielonych, pod dowództwem Richarda
Geyera wchodzą: księżniczka Ann Lilyanne Potter z rodu Merlina Wielkiego i
Godryka Gryffinodra poprzez ojca oraz Salazara Slitherina poprzez matkę –
wampir, Dean Toby Thomas – dhampir, Grayson Zack Green – elf oraz Megan Jessica
Wilson – mroczny elf. Wasze szkolenie będzie trwało dwa lata na terenie zamku
elfów. – powiedział na zakończenie król.
Następnie z tronu podniosła się Lily.
- Teraz udacie się z waszymi opiekunami do miejsca waszych
szkoleń. Spotkamy się w tej Sali po ich ukończeniu na inicjacji. –zeszła z
podwyższenia i razem z Jamesem, Doreą i Charlesem podeszli do książąt. – Powodzenia
– powiedziała i mocno wyściskała swoje dzieci.
Dorea poszła w ślady synowej i po chwili przed Harrym stanął
dziadek.
- Wiedziałem, że będziesz w drużynie czarnych. – powiedział
z dumą. – Twój ojciec też tam był, ja także. Wierzę, że sobie poradzisz. –
uścisnął wnuka i stanął przed Ann. – A ty słoneczko, tak samo jak babcia masz
dar uzdrowicielstwa, jestem z was dumny. – przytulił wnuczkę i razem z żoną
opuścił salę.
- Powodzenia, córeczko. – wyszeptał James i przytulił rudowłosą
nastolatkę – Tobie także Harry, Czarni mają najostrzejszych trenerów więc daj z
siebie wszystko.
Chłopak kiwnął głową, pożegnał się z rodzicami i
podszedł do swojej drużyny.
- Gotowi? – zapytał retorycznie Nick, a gdy skinęli
głowami wyciągnął przed siebie czarne, orle pióro. – To świstoklik – wyjaśnił.
Chłopcy dotknęli pióra i po chwili cała szóstka
zniknęła. Pojawili się przed ogromnym zamkiem w środku lasu. Smith nie
oglądając się ruszył przed siebie a młodzi, nie zwlekając, zaraz za nim.
Przeszli przez ogromny hol i weszli do salonu. Nicolas podszedł do stolika i
wziął z nich dziesięć arkuszy.
- Tu macie mapkę zamku – powiedział wręczając każdemu
po jednym – A tu plan lekcji na najbliższy czas. – dodał rozdając drugi. –
Obiad jest za godzinę a po obiedzie działacie już według określonego schematu.
- Już dzisiaj mamy zajęcia? – zdziwił się Blondyn o
złotych oczach – Steven Clark.
- Tak, nie mamy czasu do stracenia. – odpowiedział im opiekun
i opuścił pomieszczenie.
Tego się nie spodziewali. Coraz bardziej obawiali się
szkolenia, ale kolor jaki nadał im eliksir świadczy o tym, że dadzą radę. Po
zapoznaniu się z towarzyszami Harry spojrzał na plan.
- O cholera! – wyrwało mu się.
- Co jest? – zdziwił się brązowowłosy chłopak, z
ciemną karnacją i fiołkowymi oczyma – Phillip Strait.
- Spójrzcie na nasz plan!
Chłopcy spojrzeli i miny im zrzedły ponieważ
przedstawiał się tak:
PONIEDZIAŁEK
5:00 – pobudka
5:30-9:00 – ćwiczenia fizyczne
9:30-10:00 – śniadanie
10:05-12:00 – walka bronią białą
12:15-15:00 – przedmioty z zakresu szkolnego
15:10-15:40 – obiad
15:50-17:00 – Rasoznawstwo
17:05-20:00 – Magia Żywiołów
20:10-20:40 – kolacja
20:50-22:00 – leglimencja / oklumencja
WTOREK
5:00 – pobudka
5:30-9:00 – ćwiczenia fizyczne
9:30-10:00 – śniadanie
10:05-12:00 – animagia
12:15-15:00 – walka bronią białą
15:10-15:40 – obiad
15:50-17:00 – przedmioty z zakresu szkolnego
17:05-20:00 – ćwiczenia fizyczne, odporność na ból
20:10-20:40 – kolacja
20:50-22:00 – zajęcia z zakresu uzdrowicielstwa
ŚRODA
5:00 – pobudka
5:30-9:00 – ćwiczenia fizyczne
9:30-10:00 – śniadanie
10:05-12:00 – zajęcia ze strategii
12:15-15:00 – nauka języków
15:10-15:40 – obiad
15:50-17:00 – zajęcia ze zwierzętami
17:05-20:00 – ćwiczenia fizyczne, odporność na ból
20:10-20:40 – kolacja
20:50-22:00 – leglimencja / oklumencja
CZWARTEK
5:00 – pobudka
5:30-9:00 – ćwiczenia fizyczne
9:30-10:00 – śniadanie
10:05-12:00 – animagia
12:15-15:00 – Magia Żywiołów
15:10-15:40 – obiad
15:50-17:00 – Czarna Magia
17:05-20:00 – przedmioty z zakresu szkolnego
20:10-20:40 – kolacja
20:50-22:00 – ćwiczenia fizyczne, odporność na ból
PIĄTEK
5:00 – pobudka
5:30-9:00 – ćwiczenia fizyczne
9:30-10:00 – śniadanie
10:05-12:00 – walka bronią białą
12:15-15:00 – przedmioty z zakresu szkolnego
15:10-15:40 – obiad
15:50-17:00 – nauka języków, dyplomacja
17:05-20:00 – ćwiczenia fizyczne, odporność na ból
20:10-20:40 – kolacja
20:50-22:00 – leglimencja / oklumencja
SOBOTA
5:00 – pobudka
5:30-9:00 – ćwiczenia fizyczne
9:30-10:00 – śniadanie
10:05-12:00 – Czarna Magia
12:15-15:00 – Magia Żywiołów
15:10-15:40 – obiad
15:50-17:00 – walka bronią białą
17:05-20:00 – ćwiczenia fizyczne, odporność na ból
20:10-20:40 – kolacja
20:50-22:00 – leglimencja / oklumencja
NIEDZIELA
6:00 – pobudka
6:30-9:00 – ćwiczenia fizyczne
9:30-10:00 – śniadanie
10:30-12:00 – przedmioty z zakresu szkolnego
12:00-22:00 – WOLNE
- Nieźle – wyszeptał oniemiały Alex.
- Taa… - blady, brązowooki dhampir o czerwonych
włosach z czarnymi pasemkami, Jake McCarthy, kiwnął mu głową.
Jak w amoku opuścili jadalnie i za pomocą mapki udali
się do swoich pokoi. Okazało się, że wchodzi się do nich przez jedne drzwi,
które prowadziły do okrągłego salonu utrzymanego w kolorach czerni i
fioletu. Stamtąd wychodziło pięć drzwi,
każde opatrzone imieniem. Harry przeszedł przez czarne dębowe drzwi, na których
złotymi literami napisane było HARRY.
Jego pokój, podobnie jak ten w pałacu w Mrocznym Mieście, był utrzymany w
kolorach czarno-czerwonych. Był w formie trapezu, mniejsza ściana, na której
znajdowały się drzwi wyjściowe była półokrągła, a pozostałe były proste. Naprzeciwko
drzwi ustawione było jednoosobowe łóżko, z czarną pościelą. Po jego lewej
stronie stała szafka nocna, na której była mała biała lampka. Po prawej stronie
łóżka ustawione było biurko, do którego przysunięty był, wyglądający na miękki
fotel. Na meblu w równym stosie leżały, pióra i pergaminy, a obok nich pełne
kałamarze. Nad biurkiem wisiała mała półka, wypełniona po brzegi książkami,
które pewnie przydadzą mu się do nauki. Po lewej od wejścia były dwie pary
drzwi, węższe jak podejrzewał Harry prowadziły do małej garderoby. Chłopak aż
wytrzeszczył oczy widząc zawartość. Półki i wieszaki zajmowały najróżniejszej maści
stroje sportowe, wszystkie w ciemnych kolorach. Wybrał jedną z czarnych
koszulek, czarne spodnie dresowe oraz bokserki i ruszył pod prysznic. Łazienka
też zachwycała swoim wyglądem. Była skromnie urządzona, w kolorze zachmurzonego
nieba. W rogu stał prysznic, przy wejściu umywalka z lustrem, a na
przeciwległej ścianie ubikacja. Rozebrał się i wszedł pod ciepłą wodę.
Pół godziny później wszedł odświeżony do salonu gdzie
zastał pozostałych współtowarzyszy.
- To jak, gotowi? – zapytał ich.
- Czekaliśmy tylko na ciebie, książę – odpowiedział
Steven.
- Proszę was! – jęknął Harry słysząc to. – Mówcie mi
po imieniu.
Alex zaśmiał się z jego miny, a chłopcy chętnie się zgodzili.
- Czas na nas – powiedział Phillip wstając.
- No to show time! – wykrzyknął Jake i ruszył do
drzwi.
Pozostali roześmiali się i ruszyli za nim.
Rozdział poprawiony i zaktualizowany
10.01.2018
Komentarz przeniesiony z blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńOd: Lenalee13
Data: 12 listopada 2011
heh podobał mi się ten rozdział, taki niby nudny ale jednak nie. Zresztą nie obyłoby się bez niego. Czekam na nastepny rozdzialik i obiecuje pośpieszyć się z moimi.
Komentarz przeniesiony z blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńOd: sybilla02
Data: 12 listopada 2011
sympatyczny rozdzial…nie zazdroszcze im planu zajec ;p czekam z niecierpliwoscia na cd, zycze weny i pozdrawiam:)
Komentarz przeniesiony z blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńOd: Mariposa
Data: 13 listopada 2011
Haha ale mają przewalone z tym planem^.^. Ja też od razu wiedziałam, że Harry będzie czarnym… O jejku oni przez cztery lata mają wstawać o piątej (no w niedziele o szóstej, zawsze to coś XD)? Nie zazdroszczę. Fajny rozdział i czekam na następny.
Komentarz przeniesiony z blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńOd: Ruda
Data: 17 listopada 2011
podoba mi sie to opowiadanko jestemm ciekawa co sie wydarzy dalej
Komentarz przeniesiony z blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńOd: Raqel
Data: 25 stycznia 2012
Grupa Czarnych … brzmi bardzo fajnie ! :)
Komentarz przeniesiony z blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńOd: angusa
Data: 16 lutego 2012
Jejku naprawdę jak się spojrzy na plan to nie mają przelewki. Nawet niedziela jest zawalona i tak przez cztery lata. Kurcze nie wiem jak Harry to wszystko przetrwa. Angusa (http://dracohermiona.blogspot.com/)
Komentarz przeniesiony z blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńOd: Daga ^.^'
Data: 27 grudnia 2014 o 22:33
O.O!!!!!!!!!!!!!!!! O, ranyy… Masakra po prostu, no. Mieć taki plan zajęć… Nie, no, masakra.
Chociaż jak zobaczyłam „nauka języków”, to zachciało mi się trochę śmiać i lekki uśmieszek mi się chyba pojawił na twarzy. (Tak jakoś….) no a jak zobaczyłam „czarna magia”, no to już w ogóle wytrzeszcz oczu miałam ochotę zrobić, no. Ale taki wieeeelki wytrzeszcz, żeby nie było… No, ale cóż.. No a jak zobaczyłam, że w Niedzielę wstawać mają o 6., to też pomyślałam mniej więcej: „no, zawsze coś”..
Cóż ogólnie rozdział bardzo mi się podobał i z całą pewnością będę kontynuowała czytanie tego opo. O! No, i właśnie, ja też (jakoś tak… ;P) wiedziałam, że Harry trafi do Czarnych… To się po prostu musiało zdarzyć, no musiało…
No dobra, lecę czytać dalej..
Pozdrawiam, weny życzę, czasu oraz chęci do pisania… ;)
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ten plan straszny, no ale cóż zrozumiałe jak mają w przyszłości dowódcami yo jednak musi być wymagane...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza